poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Louis część 1

  Nie łatwo chodzić do jednej klasy z kimś sławnym, a jeszcze trudnej, gdy to twój były...
      Siedząc i słuchając wykładów pana profesora Putta, przed oczami miałam dzisiejszy obraz. Stojąc przed salą wykładowczą Louis stał parę metrów ode mnie i całował się z Eleanor- jedną z dziewczyn ich " paczki".
- Panno T.I CZY SŁUCHA PANI?- wrzasnął profesor.
- Przepraszam już nie będę.- odpowiedziałam cicho nie zważając na komentarze ludzi z mojej klasy.


miesiąc wcześniej


" Pani T.I pomóż panu Louisowi, bo jest zagrożony z fizyki" takie słowa zapoczątkowały moją znajomość z chłopakiem. Na początku było naprawdę dobrze,spotykaliśmy się co tydzień u niego albo u mnie. Ja go uczyłam z fizyki, a on mnie douczał z języka angielskiego bo pochodzę z polski inie idzie mi tak dobrze jak z innymi przedmiotami. Dziwne było to, że w czasie zajęć szkolnych nawet na mnie nie patrzył, był ze swoją grupką snobów i mnie się poprostu wstydził. Po około 2 tygodniach bardzo się do siebie zbliżyliśmy. To był naprawdę dobry chłopak jak i przyjaciel- przynajmniej był dobrym aktorem. Pewnego dni, gdy znów spotkaliśmy się na korepetycjach był jakiś inny. Zdenerwowany? Zestresowany? być może ... Bez żadnych pytań wsiadłam do jego samochodu i jak zawsze mieliśmy jechać do jego mieszkania, gdzie uczyliśmy się. Jednak on nie skręcił gdzie trzeba. Jechaliśmy teraz po jakiś polnych drogach. Lekko przestraszona popatrzyłam na chłopaka.
- Gdzie jedziemy? Tam chyba raczej nie mieszkasz?- spytałam lekko drżącym głosem.
- To niespodzianka- powiedział i pierwszy raz dziś się uśmiechnął. Nie odwzajemniłam gestu tylko patrzyłam przed siebie. Po około 5 minutach stanęliśmy na małej polanie. Nie wiedząc co mam o tym wszystkim myśleć wysiadłam, gdy chłopak otworzył moje drzwi. Uśmechnęłam się do niego blado i rozglądałam się wookół siebie, żeby przypomnieć sobie czy przypadkiem kiedyś tu nie byłam. Ale nic tutaj mi nie przypominało co mogłam bym zapamiętać. Chłopak widząc moją reakcję tylko się zaśmiał, podszedł do mnie i łapiąc moją rękę podążył w głąb polany. Przycisnęłam moją dłoń do jego dłoni, a Louisa ten gest uszczęśliwił, bo na jego twarzy zagościł promienny uśmiech. Nagle na wprost nas ukazało się piękne oczko wodne. Czułam się jak w bajce. Na środku kolorowej, pełnej kwiatów łące stoi piękne, czyste jeziorko. Byłam wprost zachwycona. Stałam z otwartą buzią ze zdziwienia. On szeroko się uśmiechnął i objął mnie w talii stojąc przy tym za mną. Odwróciłam głowę w jego stronę i popatrzyłam w jego duże, niebieskie oczy. Nagle on przechylił głowę i byliśmy niebezpiecznie blisko siebie. Przez parę sekund patrzyliśmy sobie prosto w  oczy i nie potrzebne były nam słowa. Jednak Louis oblizał swoje czerwone, rozpalone usta i lekko musnął moje wargi. Oddałam ten pocałunek, on mnie obrócił w swoją stronę i przycisnął mocniej do siebie. Było na prawdę rewelacyjnie, a w jego ramionach czułam się bezpiecznie.
- Wiesz T.I ? Już dawno chciałem ci powiedzieć, ja poprostu się w Tobie zakochałem, i wpadłem po same uszy bo nie mogę przestać o tobie myśleć- przerwał ciszę chłopak. Szczeże?  Takiego wyznania się niespodziewałam, przecież on należał do elity, takich gwiazd szkoły. Są w niej ludzie, którzy są bogaci i zadufani w sobie. Obrażają każdego, kto koło nich przejdzie. Ale ucieszyłam się bo nie powiem, Louis był przystojny i bardzo opiekuńczy wobec mnie.
  Spletliśmy nasze palce i ruszyliśmy w stronę drewnianego płotu, który chronił jezioro. Usiedliśmy na nim i
nastała niezręczna cisza. Po chwili namysłu cicho spytałam
- Co teraz będzie z nami ?
- No jak co? Jesteś moją dziewczyną. Chyba że nie chcesz?- powiedział lekko smutny.
- Bardzo chce Loui , ale co na to Zayn i reszta twojej paczki?
- A olać ich. Ja Ciebie kocham, to są moje uczucia, którymi Cię dażę...

      I tak właśnie się zaczęło. Przez pierwsze 2 tygodnie było naprawdę dobrze. Ale potem zaczął być oschł i niemiły. Pewnego dnia mój świat runął całkowicie. Podchodząc do mojej szafki usłyszałam rozmowę Louisa i Harrego:
- I co stary, przeleciałeś już ją?
- Nie no co ty, przecież zakład kazał tylko rozkochać ją w sobie. I wygrałem :D
- Nie no stary, gratuluję.
       Oni sobie poszli a ja mogłam już bezpiecznie dojść do szafki. Cała zalana łzami wybiegłam ze szkoły, kierując się od razu do mojego domu. Na szczęście nie mam daleko. Po drodze usłyszałam tylko mój dzwoniący telefon, popatrzyłam w ekran telefonu i zobaczyłam numer chłopaka, który mnie strasznie zranił. Nie odebrałam, rzuciłam telefon w kąt pokoju. A ja sama rzuciłam się na łóżko, nie musiałam się martwić rodzicami, bo wiedziałam że są o tej godzinie w pracy. Na moje nieszczęście był dzisiaj piątek, czyli przychodzi Louis na dalszą naukę.
      Nadeszła godzina 5 czyli w każdej chwili ON mógł przyjść. Specjalnie się ogarnęłam, zeby nie było widać że płakałam, Ja go naprawdę kochałam , a on mnie tylko wykorzystał. Z dołu słychać było dzwonek do drzwi. Spokojnie podeszłam do nich i je otworzyłam. Po drugiej stronie,stał jak zwykle uśmiechnięty Louis ....



_________________________________________________________________________________

No to jest pierwsza część. Drugą już mam napisaną, ale nie wiem kiedy ją dodam, bo nie mam czasu siedzieć przed kompem. No ale przepraszam za tak długie czekanie na imagina :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz