wtorek, 12 lutego 2013

Louis

- Gdzie są moje kolczyki ?!- krzyczałam panosząc się zdenerwowana po domu. Moje nerwy z każdą sekundą rosły na sile, a serce waliło jak oszalałe. Nie mogłam się opanować , a każda rzecz wypada mi z rąk. Nie wiedziałam że aż tak można się denerwować głupim spotkaniem.
- spokojnie myszko- przytulił mnie od tyłu Louis kiedy moje całe ciało drżało.
-Łatwo Ci mówić - wyrwałam się z jego ramion- wiesz jak ja się denerwuje ?!- krzyczałam patrząc na uśmiechniętego chłopaka, który swoją radością tylko pogłębiał moją złość.- Loui błagam Cię!- opadłam z sił na kanapę chowając twarz w dłoniach czując jak całe ciało nie jest gotowe na spotkanie.
- Nie masz się czym denerwować, kotku- jego dłoń znalazła się na moim ramieniu. Jego dotyk choć na chwilę opanował stres. Wtuliłam się w jego koszulkę ściskając mocniej ciało. Moje serce nie wytrzymywało tak dużej dawki stresu. Szybsze oddechy zatrzymujące się na ręce Tomlinsona uspokajały się choć w środku drżałam jak oszalała.
- Moja mama na pewno Cię polubi- uspokajał mnie swoim głosem i delikatnymi pocałunkami - Ja Ci mówię, pokocha Cię tak jak ja- zaśmiał się, ale jego poczucie humoru i spokój nie zwalczało okropnego strachu, który zgniatał mnie od środka. Czułam jak pusty żołądek pomniejsza się miażdżąc przy tym inne narządy wewnętrzne. Jeszcze nigdy nie czułam się aż tak zestresowana. Bałam się, że nie zrobię dobrego wrażenia. A co jeśli mnie znienawidzi? Chyba bym tego nie zniosła, a przez ten stres chyba do tego doprowadzę.
   
 Oczami Louisa:

Śmiać mi się chciało, a zarazem serce bolało widząc zdenerwowaną T.I. Wiedziałem, że nie ma się czym martwić, ale z drugiej strony nie dziwiłem jej się. Pierwsze spotkanie z teściową może być lekko stresujące. Czując jej zimne ciało w ramionach nie wiedziałem co robić , aby choć na chwilę zapomniała o stresie. Starałem się choć żołądek był pusty, a w brzuchu burczało nie zostawiłem dziewczyny nawet na chwilę, aby czuła się bezpiecznie, chciałem jej pokazać że będąc w domu obok mojej mamy ja będę cały czas z nią.

- Chodź zjemy coś i Ci trochę przejdzie- zachęciłem, ale jej głowa nawet nie drgnęła.
- O której mamy być u twojej mamy?-zapytała spokojnie a ja całując jej policzek odpowiedziałem:
- za jakąś godzinke.
     Podniosła delikatnie głowę robiąc płynne ruchy. Spojrzałam na mnie przerażonymi oczami i ponownie obudziło się w niej zdenerwowanie i strach.
-CO ?! Przecież ja jeszcze sama nie wiem w co mam się ubrać ! - krzyknęła ponownie zaczynając biegać po całym domu w poszukiwaniu ubrań. Co jakiś czas do moich uszu dochodziły krzyki, które przepełnione strachem wypełniały cały dom. Śmiałem się sam do siebie wiedząc doskonale, że ja już na to nic nie poradzę. Usiadłem przy stole zajadając się kurczakiem i czekając na nieogarniętą T.I

Oczami T.I

-Dobra, chyba to będzie idealne- powiedziałam sama do siebie widząc w lustrze wystraszoną dziewczynę ubraną w czarną elegancką sukienkę.
  W głowie układały mi się przeróżne historie, w których to ja byłam poszkodowana. Zawsze kończyły się tym samym - nienawiścią skierowaną do mojej osoby przez mamę Lou zwyciężała,a każda zbliżająca się godzina spotkania przynosiła więcej strachu i stresu. Nałożyłam lekki makijaż, włosy rozpuściłam i będąc gotowa powolnym krokiem zeszłam do mojego chłopaka. Choć na mojej twarzy gościł uśmiech i spokój w środku toczyłam zawziętą walkę.
- Idziemy ?- zapytałam drżącym i łamiącym się głosem do ukochanego, który jeszcze nie skończył jeść.
-Już, już- ruszył się szybko biorąc łyk wody i biorąc kluczyki od samochodu obrócił się w moją stronę. Jego gwałtowne ruchy zatrzymały się a jego źrenice powiększyły. Na twarzy zagościł uśmiech.
-Jej... ale ślicznie wyglądasz- powiedział
- Dziękuje, ale chodźmy już. Nie wypada się spóźnić.
 Moje słowa ożywiły chłopaka, który przytulając mnie odprowadził do auta.


 - Zaraz będziemy - te słowa zbiły mnie z tropu.
 Zimno, strach, zdenerwowanie, szybszy oddech, drżące ciało, które chłopak co chwilę uspokajał ale na marne. Wjechaliśmy na podjazd,a moje serce wdzierało się na zewnątrz. Zatrzymał się, a ja nie miałam ochoty wysiadać. Otworzył moje drzwi
- Chodź- powiedział z uśmiechem wystawiając rękę.
-Nie,ja nie idę- uparłam się, ale Louis chwytając moją dłoń wyciągnął mnie z auta.
Drżąca ręka trzymała z całej siły Louisa , którego moje zachowanie rozśmieszyło.
-Lou, ja się boję!- powiedziałam przerażona wbijając swoje paznokcie w skórę chłopaka.
-Ałaaa... nie masz czego- przytulił mnie mocno i weszliśmy do środka. Loui przywitał się ze swoim siostrami tak samo jak ja i przyjaźnie je przytuliłam. W końcu przyszła ta osoba, której się najbardziej bałam mama Louisa, która z uśmiechem przywitała swojego jedynego syna, a ja na ten widok uśmiechnęłam się.
- Mamo poznaj T.I- podałam jej rękę
- Miło mi panią poznać- odezwałam się próbując zakryć mój stres.
- Mi też. Jesteś śliczna Louis nas nie okłamal- uśmiechnęłam się po czym znaleźliśmy się w swoich objęciach.
Ten gest uszczęśliwił mnie, sprawił że uśmiech na twarzy nie chciał zniknąć.
- Ja przyniosę coś słodkiego, a wy usiądźcie w salonie- oznajmiła kobieta.
 Poczułam mocny uścisk Louisa, który z uśmiechem na twarzy złożył na moich ustach namiętny pocałunek
- A nie mówiłem, pokochała Cię- objął mnie szczęśliwy, prowadząc do salonu.
Po chwili między mną a domownikami rozkręciła się żwawa rozmowa.
- No kochanie, dobrze Cię wychowałam , umiesz wybrać idealną kobietę- powiedziała mama Louisa, co wywołało u mnie rumieńce na policzkach.
- Tak wiem- zaśmiał się próbując dać mi całusa.
-Kochanie uspokój się- zrobiło mi się głupio czując wzrok rodziny na nas.
- To my zaraz wracamy- ogłosił Loui kierując mnie w stronę tarasu.

- Mamy problem - powiedział.
- CO ?! Co się stało?- moje serce ponownie wykonało szybszy rytm, a ręce zaczęły drżeć
- Ej przestań zaśmiał się chłopak- Chodziło mi o to, że teraz będę musiał się dzielić tobą z moją mamą i siostrami. Pokochały Cię!.
- Louis, debilu!- uderzyłam go w ramię- Wystraszyłam się!- przytulił mnie przy okazji całując w szyję.
- Wiesz co mi mama powiedziała?- zapytał.
- Co?- objęłam jego szyję z radością
- Że urządzi nam świetne wesele- uśmiechnął się zatrzymując swoje usta na moich.
- Kocham Cię!- powiedziałam wtulając się w jego szyję.
- Ja ciebie bardziej.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest wreszcie imagin :) :D Podoba się ? ;) :D

4 komentarze:

  1. Bardzo podobają mi się Twoje imaginy.
    Tylko szkoda że te pierwsze nie są za wesołe.
    Prosiłabym więcej takich happy endów.

    OdpowiedzUsuń
  2. No kurdee awww! Podoba mi sie i to nawet nie wiesz jak bardzo, albo nie wiecie. A teraz sprezaj ruchy i chce new

    OdpowiedzUsuń